Bogu i niepodległej Polsce 

Najwybitniejszy Polak ubiegłego stulecia – św. Jan Paweł II – urodził się wprawdzie w dwa lata po odzyskaniu niepodległości, jednak miał świadomość , jak wiele w swoim życiu zawdzięczał niepodległej Ojczyźnie, bowiem w niej mógł wzrastać i dojrzewać. Po latach pisał na ten temat, że jego zdaniem zachodzi „jakiś organiczny związek między niepodległością a ‘katolickością’” co „znajduje swój wyraz w haśle ‘Deo et Patriae’”.

Trzeba dopowiedzieć, że hasło to – w tłumaczeniu na polski oznaczające „Bogu i Ojczyźnie” – to nie tylko dewiza Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, powstałego w 1918 r., równocześnie niemal z niepodległą Rzeczpospolitą, ale także jest to hasło wielu pokoleń polskich katolików. Nie tylko nie widzieli oni sprzeczności między służbą Bogu i służbą Polsce, ale wręcz uważali, że jedno bez drugiego jest w zasadzie niemożliwe – Bogu bowiem trzeba służyć, służąc bliźnim, a więc także swojej narodowej wspólnocie. W szczególny sposób angażowali się patriotycznie polscy duchowni, a tradycja ta znalazła zwieńczenie właśnie w okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości w 1918 r.

Kościół katolicki był dla Polaków tego pokolenia bodaj najsilniejszą rodzimą instytucją społeczną, która w znacznej mierze zastępować musiała im nieistniejące jeszcze do niedawna polskie instytucje państwowe. Był też niezwykle silnym czynnikiem integrującym Polaków z trzech zaborów. Nieprzypadkowo w przewidywaniu zbliżającego się odzyskania suwerenności przez naród w 1917 r.  metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski – jako prymas Królestwa Polskiego –- zwołał do stolicy zjazd hierarchów ze wszystkich części wciąż jeszcze podzielonej granicami państwowymi Ojczyzny. Było to wybitne pokolenie biskupów, którzy jednoznacznie identyfikowali się z Polską niepodległą. Przyjechali wówczas do Warszawy m.in. abp Adam Sapieha z Krakowa, ormiański metropolita lwowski abp Józef Teodorowicz, jego łaciński odpowiednik – św. Jerzy Bilczewski, metropolita poznański i gnieźnieński – Edmund Dalbor, a także inny wyniesiony na ołtarze biskup – ordynariusz przemyski św. Józef Sebastian Pelczar.

Polski Kościół wspierał wysiłki dyplomatyczne polityków, zabiegających w trakcie I wojny światowej o uznanie naszej podmiotowości (m.in. św. Urszula Ledóchowska w Skandynawii).  Dostarczał kapelanów sprawujących opiekę duszpasterską nad walczącymi na frontach polskimi żołnierzami – czy to w Legionach Polskich, jak bp Bandurski, czy w szeregach „błękitnej Armii” gen. Józefa Hallera, jak ks. Jan Więckowski. Duchowni wzięli też aktywny udział w powstaniach wielkopolskim i śląskim, jak choćby przewodniczący poznańskiej Naczelnej Rady Ludowej, późniejszy biskup katowicki – ks. Stanisław Adamski. Księżą odznaczyli się także na frontach późniejszych wojen toczonych przez młode odrodzone państwo polskie w obronie swego istnienia i granic, jak poległy podczas wojny polsko-bolszewickiej ks. Ignacy Skorupka.

W następnych miesiącach po odzyskaniu niepodległości duchowni stanęli na czele wielu form działalności społecznej Polaków, jak kilkukrotny przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego – ks. Jan Mauersberger. Aktywnie służyli narodowej kulturze i nauce – jak ks. Idzi Radziszewski, pierwszy rektor KUL, czy nawet zasiadali w ławach polskiego parlamentu, jak ks. Kazimierz Lutosławski.

Wracając jeszcze raz do wypowiedzi św. Jana Pawła II – mówił on, że choć nie wszyscy Polacy są i byli katolikami, to Polski nie można zrozumieć bez katolicyzmu: „Nie sposób zrozumieć dziejów Narodu polskiego (…) bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz do zrozumienia naszego Narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie”. Dotyczy to w ogromnej mierze także czasów sprzed 100 już niemal lat, gdy nasi przodkowie odzyskiwali dla Polski niepodległość…

Paweł Skibiński